Z bólu pękała mi głowa, a powieki wydawały się być kilkutonowymi klapkami.
Z całych sił otworzyłem oczy. Ujrzałem jedynie ciemność i głuchą ciszę. Spojrzałem na swoje dziwnie zdrętwiałe dłonie. Nadgarstki i kostki u nóg miałem przywiązane metalowymi łańcuchami do ściany. W ustach miałem kawałek jakiejś szmaty, służącej jako knebel. Sam siedziałem na brudnej podłodze. Wokół roztaczał się jedynie smród stęchlizny i starego, zbutwiałego drewna.
Pamiętam jedynie ten przerażający krzyk kobiety i głos mężczyzny. Straciłem całkowitą orientację, gdzie jestem i co się stało. Nagle usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi. Wpadające światło oślepiło mnie, prze co jeszcze bardziej skuliłem się na zimnej, betonowej posadzce. W moją stronę powoli szedł dobrze zbudowany mężczyzna. Ciągnął za sobą długi łańcuch, który wydawał przerażający dźwięk rodem z horrorów. Wydał z siebie donośny gardłowy dźwięk, po czym zaczął mówić.
- Dawno, dawno temu, gdy świat dopiero powstawał rodzili się ludzie. Byli oni istotami pięknymi, rozumnymi i stworzonymi na podobieństwo Boga. Działo się jednak źle, gdyż nie rozpoznawali oni co jest dobre, a co złe. Wtedy Bóg zesłał na ziemię anioły. Istoty dobre i delikatne, choć bezcielesne. Nauczyły one ludzi dobra, a także ukazały jak żyć. - Mężczyzna chodząc od ściany do ściany powoli oplątywał na dłoni gruby łańcuch. - Człowiek stopniowo się rozwijał, uczył jak przeżyć i z każdym wiekiem stawał się coraz bardziej idealny. Pewnego jednak razu jeden z Pektorów, aniołów o czystej krwi zbuntował się. Swojemu podopiecznemu pokazywał, jaką przyjemność sprawia lenistwo, grzech i zło. Człowiek zauważył inne korzyści. I wtedy ziemię ogarnęły złe czasy. Ludzie wzajemnie się mordowali, dzieci uciekały z domu, a kobiety wykorzystywano w brutalny sposób. Bóg jednak razem z najwyższą radą, w swojej dobroci zesłał na ziemię archanioła. Był to młody mężczyzna o skórze jaśniejącej blaskiem. Miał on potężną moc. W czasie jednej nocy, zwanej Nocą Odkupienia zaprowadził porządek na całym świecie. I od tamtej pory dobro królowało, aż po dzisiejszy dzień.
Nieznajomy przez chwilę zamilkł w zamyśleniu, po czym w skupieniu spojrzał na mnie, by już po chwili wybuchnąć głośnym, histerycznym śmiechem. Powolnym krokiem skierował się w moją stronę, nie odrywając ode mnie wzorku, po czym kucnął na przeciwko mnie i mówił dalej.
- Widzisz jednak, nie mogło być tak idealnie. Wydawałoby się, że pod czujnym okiem archanioła będzie panowało dobro. Jednak życie nie jest takie cukierkowe. No bo co to była by za egzystencja istnienia bez zła. Archanioł, zwany inaczej Blasem upadł. Niezauważalnie najwyższa rada nigdy więcej nie powołała żadnego strażnika. Każdy jednak człowiek otrzymał swojego opiekuna, którego ludzie powszechnie nazywają Aniołem Stróżem.
Mężczyzna zbliżył się jeszcze bardziej i wzmocnił kajdany dodatkowym łańcuchem, tam bym niby przypadkiem nie rozerwał już tego.
- Wyobraź sobie, że nagle ktoś puszcza plotkę o proroctwie, którego częścią jest ponowny powrót archanioła. Jednak w tym wypadku jest coś innego. Moc tego anioła będzie coraz silniejsza, a w jego skrzydłach będzie skumulowana większa część mocy. Ten kto zdobędzie je i będzie w ich posiadaniu stanie się najpotężniejszą istotą. I co w tym wypadku zrobię ja? Zdobędę je. A co zrobisz ty? - Zbliżył do mnie swoją twarz, tak że prawie stykaliśmy się nosami. - Pomożesz mi w tym. I tak się składa, że będziesz bardzo pomocny. Nie możesz jednak mi uciec. Po to są te łańcuchy, kajdany. - Wskazywał kolejno przedmioty skinieniem głowy. - Na razie jesteś słaby, jeszcze nierozwinięty, jak małe pisklątko. Lepszej okazji nie mogłem znaleźć do schwytania cię. Jeszcze nie dostrzegasz swojej roli i miejmy nadzieje, że prędko jeszcze tego nie zrobisz. - A na razie dostaniesz jeszcze to, bym nie bał się, że mi zwiejesz.
Wyjął mi z ust knebel, po czym wepchnął do ust jakiś proszek. Starałem się go wypluć, lecz oberwałem kopniaka w brzuch. Po paru minutach proszek zaczął działać, a ja zrobiłem się senny. Dopiero wtedy ujrzałem wychodzącego mężczyznę. I po raz pierwszy od kilkunastu dni znów ujrzałem kobietę.
* * *
I co myślicie o tym rozdziale? Przepraszam, że jest taki krótki, ale nie mam teraz prawie wcale czasu, ze względu na poprawki i wybór średniej szkoły. Dziękuję za przyjęcie The Unforgiven i Forever oraz dwa komentarze pod ostatnim wpisem. Nawet nie wiecie, że się cieszę, że czytacie :)
Zachęcam również innych, jeśli są, do komentowania. Rozdział oczywiście za dwa tygodnie. Jeszcze raz dziękuję wam, że jesteście ;**
Cieplutko pozdrawiam
Rita